Za nami kolejny dzień Eliminacji do Mistrzostw Świata mężczyzn w unihokeju. Po wczorajszym dniu rozgrywek, polscy reprezentanci stanęli w tabeli na jednym miejscu z Austrią – jak teraz wygląda ich sytuacja? Jak poradziły sobie inne drużyny?

Piątkowe zmagania rozpoczął mecz zawodników z Hiszpanii przeciwko reprezentacji Wielkiej Brytanii. Gra po obu stronach była bardzo zacięta, widać było, że obu drużynom zależy na odbiciu się w grupowej tabeli po ostatnich porażkach (Wielka Brytania - Słowacja 9:18; Hiszpania - Norwegia 5:10). Ostatecznie, to reprezentacja Hiszpanii pokazała się lepiej podczas tego spotkania, oddając wyraźnie więcej strzałów na bramkę jednocześnie utrzymując silną obronę. W ten sposób udało im się zakończyć rozgrywkę z wynikiem 6:3.

„Ten mecz był dla nas kluczowy, dużo ćwiczyliśmy dla tego momentu. Dodatkowo pomagała nam obecność naszych kibiców. Dla piątki będącej akurat na boisku są jak dodatkowi zawodnicy - słysząc ich na trybunach, dostajemy nowej energii, którą wkładamy w grę. Są niesamowici.” - tak podsumował spotkanie Charlie Jonsson, zawodnik reprezentacji Hiszpanii, doceniony tytułem MVP podczas wczorajszego meczu. Zapytany o dzisiejszą grę przeciwko Słowacji, odpowiedział: „Będzie to dla nas ciężkie wyzwanie, ale widzimy w nim szansę na naukę nowych rzeczy i odkrycie tych, które możemy poprawić.” 

Od godzinie 13:00, podczas drugiego meczu wczorajszego dnia, mieliśmy okazję zobaczyć starcie reprezentacji Czech przeciwko zawodnikom z Austrii. Śledząc to spotkanie na bieżąco, możemy stwierdzić jedno - dla wszystkich kibiców, było to niemałe widowisko. Pierwsza tercja zakończona 6 punktami przewagi po stronie Czechów, była jedynie początkiem istnego pogromu na reprezentacji Austrii. Wyraźna dominacja w atakach na bramkę utrzymała się praktycznie do samego końca. W ten sposób Czesi zakończyli mecz z wynikiem 20:2. Jak mówi jeden z reprezentantów Austrii, zapytany o swoje odczucia tuż po meczu: „Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężka gra, ale mecz przeciwko najlepszym graczom na świecie to dla nas dobre doświadczenie.” 

Następnie, na boisku pojawiły się reprezentacje Norwegii oraz Słowacji, które zmierzyły się w trzecim już spotkaniu tego dnia. Z początku oczekiwania dotyczące zakończenia meczu wydawały się dosyć jasne - Norwegia zamknęła pierwszą tercję z czterema punktami przewagi nad reprezentacją Słowacji. Ta z kolei, wyraźnie przebudziła się dopiero w drugim etapie meczu. W ten sposób, trzecią tercję rozpoczęli z jednym punktem dzielącym ich od wyrównania wyniku. Stało się to niedługo potem, nawet z nawiązką, ponieważ w 43 minucie meczu, udało im się zdobyć dwa punkty, tym samym wychodząc na prowadzenie. Koniec końców, Norwegii na kilkadziesiąt sekund przed ostatnim gwizdkiem, udało się zakończyć mecz remisem 5:5. Otrzymaliśmy więc kolejne, bardzo wyrównane starcie, które dostarczyło kibicom wielu emocji.

Tak wypowiedział się o nim Tomas Kvasnica, reprezentant Słowacji: „Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, oczywiście chcieliśmy wygrać. Mimo to, mecz był bardzo wyrównany, myślę, że ten remis jest uczciwy. […] Graliśmy dobrze, ale mieliśmy pecha na chwilę przed zakończeniem meczu, dając przeciwnikom szansę na wyrównanie.”

Na ostatni mecz dnia czekali nie tylko zawodnicy Reprezentacji Polski oraz Węgier, ale także kibice. Już przed meczem było wiadomo, że to będzie mocne starcie. Dwie różne drużyny, to samo zadanie - by liczyć się w dalszej walce o awans potrzebne jest zwycięstwo.

Pierwsza tercja dała Polakom możliwość pokazania się z dobrej strony - przewaga w atakach na bramkę, dobrze utrzymana obrona - to musiało skończyć się golem. W 9 minucie spotkania, Daniel Surdyn pokonał węgierskiego bramkarza i wyprowadził Reprezentację na prowadzenie. Od tego momentu ataki polskich formacji przybrały na sile, ale trzeba przyznać, że Węgry również nie odpuszczały w tym elemencie. Szansa na podwyższenie wyniku pojawiła się w drugiej tercji, kiedy to Daniel Surdyn kolejny raz stanął przed bramkarzem Erikiem Hotzem. Tym razem podczas rzutu karnego to Reprezentant Węgier okazał się górą. Wynik wskazywał dalej 1:0, ale nie oznacza, że to był spokojny mecz.

 

Trzecia, ostatnia tercja, dała węgierskim zawodnikom kilka szans na zdobycie gola, ale żadna z nich nie doszła do skutku. Powód? Maciej Bogdański między słupkami. Wielokrotnie uchronił polską Reprezentację od straty gola, co mocno doceniali dopingiem polscy kibice, którzy tego dnia zapełnili trybuny. W ataku Polakom brakowało momentami naprawdę niewiele, żeby w ostatniej odsłonie podwyższyć prowadzenie. Stało się to jednak za sprawą kolejnego podyktowanego rzutu karnego. Tym razem to Emil Karkulowski wziął na siebie tę odpowiedzialność i pewnie pokonał węgierskiego bramkarza.

 

 

Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 2:0, a krótko po meczu Kapitan Reprezentacji Polski, Łukasz Chlebda podsumował to tymi słowami: 

„W ataku mieliśmy bardzo dużo sytuacji. Skuteczność rzeczywiście szwankowała i przez to mecz do końca trzymał w napięciu, ale najważniejsze jest zwycięstwo i w sumie kibice też mieli frajdę z oglądania”. 

Dzięki wynikom wszystkich rozegranych spotkań drugiego dnia Eliminacji, Reprezentacja Polski, na ten moment uplasowała się na drugim miejscu w tabeli swojej grupy, co sprawia, że jest na dobrej drodze do awansu.

W sobotę o 18:00 czeka naszych zawodników starcie z Czechami.

Aktualne wyniki w tabeli [LINK]