Reprezentacja Mężczyzn U19 zajęła najwyższe w historii męskiego unihokeja VI miejsce Mistrzostw Świata!

Gdy 2 lata temu, po zwycięstwie w dogrywce nad Niemcami, Polacy awansowali do Dywizji A wiele osób mogło się zastanawiać co czeka nas podczas Mistrzostw Świata 2015. Heroiczna walka o utrzymanie czy wyrównana gra z rywalami z najwyższej półki? O tyle, o ile tegoroczny wynik mógłby być wyższy, bo V miejsce było w zasięgu naszego zespołu, styl gry oraz postawa drużyny w meczach z największymi potęgami unihokejowego świata zasługuje na najwyższe słowa uznania.

Wiadomym było, że kluczem do walki o medal podczas Mistrzostw będzie zwycięstwo nad Czechami. Zadanie w teorii niewykonalne, ale jak udowodniły kolejne mecze tego turnieju, teoria i praktyka to dwie zupełnie inne rzeczy. W tym spotkaniu zabrakło dobrego wejścia w mecz. Wysoka porażka w I tercji zamknęła szansę na zwycięstwo, choć II i III tercję przegraliśmy zaledwie jedną bramką, a średni styl gry z I części uległ znacznej poprawie. Jak się okazało po zakończeniu, Polacy w swoim pierwszym meczu turnieju musieli stawić czoła późniejszemu brązowemu medaliście.

Mecz numer dwa miał jeszcze bardziej oczywistego faworyta - Szwecję. Dominacja Szwecji i Finlandii od wielu lat powoduje, że każdy z zespołów, który staje naprzeciwko nich jest z góry skazany na porażkę. Po tym turnieju pogląd ten z pewnością zostanie zweryfikowany, a Polacy mogą zapisać na swoim koncie kolejny dobry występ przeciwko światowemu potentatowi. Wynik spotkania otworzył w 7. minucie Aleksander Hamrol - zupełnie jakbyśmy byli świadkami meczu Eliminacji Mistrzostw Świata Kobiet w Poznaniu, gdy to także Polska objęła jako pierwsza prowadzenie i spowodowała konsternację Trzech Koron. Podobnie jak w Poznaniu, także i tym razem kolejne bramki zdobywał wyłącznie zespół ze Skandynawii, ale Polacy dalej skutecznie stawiali czoła ich atakom, a i sami potrafili także stworzyć sytuacje bramkowe, w których zabrakło jedynie odrobiny szczęścia.

Głosuj na najlepszego zawodnika i zawodniczkę w plebiscycie kibiców Salming Ekstraligi! Odwiedź nasz profil i wspieraj swoich faworytów!

Ostatni mecz grupowy, w przeciwieństwie do dobrze znanych z piłki nożnej "meczów o honor", decydował o tym, kto będzie walczył jedynie o utrzymanie, a kto o V miejsce turnieju. Zarówno Polacy, jak i Norwegowie mieli w tym momencie na swoim koncie po dwie porażki, więc kluczem do zajęcia III miejsca w grupie było zwycięstwo. Polacy wyszli na prowadzenie w I tercji i utrzymali je aż do końca spotkania. Wyniki remisowe padły w obu kolejnych tercjach, ale spokój naszego zespołu mógł zostać na chwilę zburzony w 49. minucie, gdy bramkę kontaktową dla rywali zdobył Martin Lilleby. W kolejnych minutach to znów Polacy poprowadzili grę odskakując na 4 trafienia. Ta różnica okazała się kluczowa, gdyż pomiędzy 54. a 56. minutą Norwegowie, grając bez bramkarza zanotowali kolejne dwa trafienia, ale dzięki wcześniejszej przewadze to nasz zespół mógł zapisać komplet punktów na swoim koncie.

Pojedynek o V miejsce to niestety dla nas mecz bez historii. Zwycięstwa Słowaków 4-0 w I tercji oraz 5-0 w II tercji zamknęły przed nami szansę na podbicie historycznego wyniku. Podobnie jak rok temu podczas rozgrywanych w Polsce MŚ Kobiet U19, nasz południowy sąsiad okazał się znacznie lepszy i zepchnął Reprezentację Polski na VI miejsce.
   - Słowacy poszli do przodu we wszystkich kategoriach wiekowych kobiet i mężczyzn. My też idziemy do przodu, ale oni poszli szybciej i dzięki temu mogą uzyskiwać wysokie wyniki. Wynik 2-12 nie jest dobrym wynikiem i pokazuje nam, że wciąż musimy pracować - zauważył w jednej z rozmów obecny trener Reprezentacji Kobiet oraz jeden z trenerów podczas MŚ U19 w Zbąszyniu, Babimoście i Rakoniewicach, Christer Bertilsson.

Super Finał 2015

Mistrzostwa Świata Mężczyzn U19 2015 można uznać za bardzo dobre w wykonaniu naszej drużyny. Po 6 latach nieobecności Polacy powrócili do światowej czołówki i dzięki meczom przeciwko Czechom czy Szwedom pokazali, że należy się z nimi liczyć. Udowodnili także kolejny raz, że na boisku nie grają ani statystyki, ani nazwiska na koszulkach, ani tym bardziej historia. Każdy mecz jest inny i w każdym należy dążyć do zwycięstwa, ale aby osiągać najwyższe cele trzeba wciąż pracować. Kto spoczywa na laurach, nie zdobywa medalu podczas Mistrzostw Świata rozgrywanych przed własną publicznością.

zdjęcia: flickr.com/iff_floorball