Podhale Nowy Targ i Jedynka Trzebiatów dzięki zwycięstwom w swoich półfinałach są już jedną nogą w meczu o złoto. Rewanże w ten weekend.

Zdecydowanie ciekawszym z półfinałów Salming Ekstraligi Kobiet był pojedynek rozgrywany w Mrzeżynie, gdzie pomimo wysokiego prowadzenia Jedynki w połowie meczu, losy zwycięstwa ważyły się do ostatniej sekundy.
Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodyń, które w ciągu pierwszych 20 minut zdobyły aż 4 bramki, a w 30. minucie dołożyły kolejną, wychodząc na prowadzenie 5-0, co było nie lada szokiem dla Mistrza Polski z Gdańska.
   - Dziewczyny pracowały na całym boisku, gra była pod naszą kontrolą zarówno w ataku, jak i w defensywie, a to co nas zaskoczyło, to słabsza niż mogliśmy się tego spodziewać postawa gdańszczanek - skomentował I tercję trener Jedynki, Artur Cirocki.
W podobnym tonie wypowiadał się fiński szkoleniowiec zespołu z Gdańska, Olli Jokiranta. 
   - W pierwszej tercji, co było dobrze widoczne, nie zagraliśmy, tak jak powinniśmy. Nie doceniliśmy klasy naszego rywala, co ułatwiło mu wejście w mecz.
Od 30. minuty obraz gry nieco się zmienił. Po pierwszej dość przypadkowej bramce Agnieszki Ławickiej, Energa stała się stroną zdobywającą bramki. W ciągu następnych 7 minut Ławicka dołożyła dwa kolejne trafienia, podtrzymując szansę na dobry wynik Energi przed III tercją. 
Ostatnie 20 minut rozpoczęło się dwoma ciosami gdańszczanek, które za sprawą Karoliny Herman i Julii Jurkowskiej doprowadziły do wyrównania. Kilka minut później po dwóch karach za odpychanie ich zapał został ostudzony i pomimo niewykorzystania gry w przewadze przez SUS Travel, końcówka należała właśnie do gospodyń.
   - Obrona oraz bramkarz Trzebiatowa wykonali niesamowitą pracę - przyznał trener przyjezdnych. - Zarówno sędziowie, jak również warunki panujące na hali zdecydowanie nam nie pomogły, ale to są tylko wymówki. Musimy pracować przynajmniej dwa razy mocniej, aby wykorzystywać stworzone sytuacje. 
W ostatnich 10 minutach Trzebiatów wykorzystał dwie akcje z kontry i wyszedł na prowadzenie 7-5. Mimo niebywałej determinacji przyjezdnych, które ostatnie 3 minuty zagrały bez bramkarza, udało im się strzelić zaledwie jedną bramkę, a to nie wystarczyło, aby doprowadzić do dogrywki.
   - Od trzeciej bramki Energi wiedzieliśmy, że walka będzie trwała do samego końca, dlatego gdy na tablicy widniał remis, nikt nie składał broni, wycofani byliśmy wciąż groźni. Myślę, że to zwycięstwo to punkt zwrotny w naszych konfrontacjach, które do tej pory zawsze kończyły się naszymi porażkami. W Gdańsku mamy dwie szanse na awans do finału rozgrywek [16 maja w Zielonce - przyp.], więc jesteśmy dobrej myśli - podsumował Artur Cirocki.
O zwycięstwo, co oczywiste, walczyć będzie także obecny Mistrz Polski, który do awansu potrzebuje dwóch zwycięstw na własnej hali. Mecz przeciwko nim z pewnością nie będzie łatwy, pomimo towarzyszącej presji, o której także wspomniał "gdański" Fin.

salming.pl

W drugim pojedynku PKS MOS Zbąszyń uległ na własnym boisku Podhalu Nowy Targ 4-7. Pierwsze dwie tercje były niezwykle wyrównane. Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w III tercji, którą nowotarżanki wygrały 2-0. Ważnym elementem tej części meczu było odcięcie od gry Karoliny Dutkiewicz, bez której zespołowi ze Zbąszynia znacznie trudniej było o korzystny wynik. 

Mecze rewanżowe odbędą się 18-19 kwietnia w Nowym Targu i Gdańsku.

Zdjęcie: ZSP w Trzebiatowie