Przedstawiamy obszerną rozmowę z trenerem Reprezentacji Polski Kobiet, Christerem Bertilssonem po udanych dla Polski Eliminacjach Mistrzostw Świata, które odbyły się 4-8 lutego w Poznaniu.

Jest Pan zadowolony z wyniku osiągniętego przez zespół w tych Eliminacjach?
Oczywiście, że jestem, choć w każdym z meczów mogliśmy strzelić więcej bramek. Najbardziej cieszy mnie to, że spełniliśmy wszystkie założenia, jakie zostały przedstawione zespołowi przed tym turniejem oraz bardzo dobra postawa w meczu przeciwko Szwedkom. Do turnieju głównego zakwalifikowaliśmy się z bilansem 27 – 12 [bramki strzelone – stracone – przyp.]

Wspomniał Pan o meczu ze Szwecją, który przegraliśmy zaledwie 1-4. To my zagraliśmy tak dobrze czy Szwedki były po prostu słabe?
Na taki wynik złożyło się wiele różnych czynników. Po pierwsze duży wpływ na wynik miała nasza taktyka oraz żelazna dyscyplina w obronie – to był najważniejszy czynnik. Ponadto wiedzieliśmy, że Szwedki nie znoszą sytuacji, w których muszą rozgrywać piłkę w ataku. Nie są do tego przyzwyczajone, więc taka gra powoduje u nich frustrację. Preferują za to kontrataki… dokładnie tak jak my. Bardzo dobrze spisała się także nasza bramkarka, co w meczach z rywalami takiego kalibru jest niezwykle ważne. Oczywiście można zawsze mówić o tym, że graliśmy na parkiecie, a Szwedki raczej grają na innych nawierzchniach. One, podobnie jak my, nie miały także wielu okazji do wspólnej gry przed turniejem, ale nie da się ukryć, że mają bardzo silną drużynę. Gdyby pozostałe drużyny osiągnęły w meczach ze Szwecją dobre wyniki, mógłbym się zgodzić, że Trzy Korony były słabe, ale pozostałe wyniki każdy widział…

Wspominał Pan także o czymś, o co chciałem zapytać później, ale skoro już padło zdanie o skuteczności, faktem jest, że mogliśmy strzelić więcej bramek, szczególnie w meczu z Holandią. Co było powodem, że nie padło ich tak wiele, jak mogło paść? Nad skutecznością trzeba pracować w klubach czy w reprezentacji?
Bardzo dobre pytanie – masz za nie punkt (śmiech). Widzę kilka różnych powodów. Na tym poziomie wszystko dzieje się o wiele szybciej, co jest dużą zmianą w porównaniu do rozgrywek ligowych w Polsce. Czasem nie ma czasu, aby rozmyślać nad decyzjami, a trzeba działać naprawdę szybko. Po drugie, we wszystkich meczach oprócz tego ze Szwecją bardzo szybko przejmowaliśmy kontrolę nad meczem, a jeśli się dominuje na boisku, bardzo ciężko jest utrzymać pełną koncentrację przez 60 minut. Po trzecie, zmieniliśmy taktykę i dziewczyny miały więcej okazji strzeleckich niż mogły się spodziewać i, pomimo że dużo o tym mówiliśmy, było dla nich nieraz zaskoczeniem. Przeciwko Holenderkom mogliśmy strzelić znacznie więcej bramek, ale poza aspektem sportowym pojawiła się także dość przykra kontuzja jednej z rywalek. To z pewnością spowodowało, że nasza uwaga była trochę rozproszona. Nad skutecznością będziemy oczywiście pracowali na kolejnych zgrupowaniach, bo wiem, że w Polsce jest z tym problem – wszyscy zdają się mieć z tym problem. Mam nadzieję, że większość klubów zacznie grać podobnie jak reprezentacja. Wtedy mamy szansę na poprawę skuteczności. Jeśli nie, być może potrzebne będą jakieś specjalne ćwiczenia, ale najpierw musimy dokładnie przeanalizować turniej.


zdjęcie: Piotr Ludwichowski

Co jeszcze musicie poprawić w swojej grze?
W ostatnim meczu ujawniło się, kto wciąż miał siłę do gry, a kto nie i musi nad sobą popracować. Skuteczność – to już omawialiśmy. Do tej pory mieliśmy mało czasu do pracy nad grą w przewadze czy osłabieniu, rzutami wolnymi itp. Jak już wspomniałem, dokładna analiza jeszcze przed nami, ale wiadomym jest jednak, że niektóre problemy wynikają z błędów indywidualnych, a tego nigdy nie da się wyeliminować. Błędy zawsze będą się powtarzać, ale żadnych ogromnych rzeczy do poprawy nie ma.

Z czego wynikały te błędy, które wkradły się do waszej gry? Może z nastawienia zawodniczek do meczów?
Dokładnie będę wiedział po analizie, ale błędy indywidualne zawsze można zminimalizować przez dobre przygotowanie psychologiczne. Im lepsze, tym mniej błędów. Muszę przyznać, że dziewczyny bardzo dobrze przyswajały nową taktykę oraz to, czego wymagaliśmy od nich w czasie meczu.

Zespół grający w Poznaniu wykonał bardzo dobrą pracę. Czy do Mistrzostw Świata będziecie przygotowywali zespół oparty wyłącznie na tym składzie z Eliminacji, czy selekcja jest wciąż otwarta?
Tak, to była świetna robota i jestem z tego bardzo dumny. Dziewczyny pokazały bardzo duże serce do walki, dzięki czemu osiągnęliśmy nasz cel, którym był awans z drugiej pozycji. Teraz zaczynamy od zera. Do Mistrzostw zostało 10 miesięcy i musimy utrzymać przez ten czas dobre przygotowanie fizyczne. Chciałbym, aby te dziewczyny, które grały w Poznaniu utrzymały swój poziom, ale wiem także, że jest wiele innych zawodniczek, które chcą być w zespole, co powoduje dodatkową presję. Na tym poziomie trzeba umieć sobie z nią radzić. Wyniki testów sprzed Eliminacji są historią, tak więc każda z zawodniczek ma szanse na dołączenie do drużyny. Niektóre z powołanych zawodniczek zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie i żywię głęboką nadzieję, że wciąż będą w stanie sprostać naszym wymaganiom.

Publiczność była świadkiem dobrej gry i dobrego wyniku. Czego możemy spodziewać się i oczekiwać od zespołu w czasie Mistrzostw?
To będzie zupełnie inna bajka. Jeśli się nie mylę, w grupie zmierzymy się z zespołami z miejsc 1-8, a następnie w fazie play-off z notowanymi na miejscach 9-16. Później, w co głęboko wierzę, przyjdzie czas na ćwierćfinał. Do rywali trzeba mieć także odrobinę szczęścia i nie można lekceważyć zespołów z miejsc 9-16, które w tej chwili są także bardzo mocne. Jeśli chodzi o styl gry, zmian nie będzie. Będziemy dążyć do poprawy tego, co graliśmy do tej pory. Potrzebujemy zgrupowań, dobrego przygotowania, no i gdyby jeszcze pojawili się jacyś sponsorzy…

zdjęcie: Piotr Ludwichowski

 

Rozmawiał
Marcin Rudziński