Po wczorajszym meczu, pełnym walki i zaangażowania, Polacy ulegli Estonii tylko jedną bramką- 4:5!

Fot. IFF Flickr

Pierwsza tercja to taktyczny majstersztyk w wykonaniu Polaków. Umiejętne ustawianie się w obronie, uważne i pełne poświęcenia blokowanie niemal każdego estońskiego strzału oraz zabójcze kontry i wykorzystanie praktycznie każdej okazji na strzelenie gola. To wszystko złożyło się na wysokie i zasłużone prowadzenie 3:0 po pierwszej odsłonie.

Druga część dobrze rozpoczęła się niestety dla gospodarzy, którzy szybko zdobyli bramkę na 1:3 i ruszyli do dalszych ataków. W 28. minucie zrobiło się już 2:3, a to za sprawą wykorzystanego przez Oskara Salma rzutu karnego, który 3 minuty później... doprowadził do wyrównania. Mecz zaczął się więc od nowa, a brak kolejnych trafień w tej odsłonie oznaczał, że o wszystkim zadecyduje trzecia tercja.

Ta rozpoczęła się od uważnej gry z obu stron, bowiem żadna z drużyn przede wszystkim nie chciała stracić gola. To jako pierwszemu zespołowi przytrafiło się niestety Reprezentacji Polski, gdy w 47. minucie bramkę na 4:3 zdobył Woiduma. Jak się można domyślić: Polacy momentalnie ruszyli do odrabiania strat, jednak sztuka ta udała się im dopiero w 57. minucie, gdy Aleksander Hamrol po podaniu Dahlstroma ulokował piłeczkę w "sieci", wykorzystując tym samym trzeci już okres gry w liczbnej przewadze (każdy zakończony bramką Polaków). 

Gdy wydawało się już, że trzecia odsłona zakończy się remisem, na 72 sekundy przed końcową stroną Woiduma - przy euforycznej reakcji licznie zgromadzonej w Tallinnie widowni - pokonał Bogdańskiego po raz piąty i zapewnił swojej drużynie pewny już awans na Mistrzostwa Świata. Dobry wynik uzyskany przez Polaków, a także ich dwa wysokie zwycięstwa z Liechtensteinem i Belgią pozwają jednak realnie myśleć o awansie na MŚ jako jednej z 2 najlepszych ekip z trzecich miejsc w grupach eliminacyjnych.

Polska - Estonia 4:5 (3:0, 0:3, 1:2)

Bramki dla Polski: Sieńko Maciej 2, Pelczarski, Hamrol

Najlepsi zawodnicy: M. Bogdański (Polska) - O. Salm (Estonia)