W drugim "odcinku" naszej serii wywiadów "Po sezonie" rozmawiamy z Agnieszką Kozanecką, grającą na co dzień w szwedzkim IBK Göteborg (drugi poziom rozgrywkowy).

Fot. Christofer Axelsson chriax.se


Energa
Sponsorem Tytularnym Ekstraligi Unihokeja jest Grupa ENERGA. 
#EnergaUnihokej - razem możemy więcej.

Wraz ze swoją drużyną "Koza" wywalczyła sobie prawo do gry w kwalifikacjach o awans do uznawanej za najlepszą ligę świata - SSL. Niestety pandemia koronawirusa i odwołanie sezonu uniemożliwiło jej drużynie rozegranie spotkań barażowych. Z Agnieszką Kozanecką porozmawiamy całościowo o minionym sezonie, o jej życiu w Szwecji oraz o tym, czy warto wyjeżdżać za granicę. Zapraszamy do lektury!

Polski Unihokej: Jak Ci się grało w poprzednim sezonie? Czy jesteś zadowolona ze swojej gry?
Agnieszka Kozanecka: Miniony sezon był najbardziej udany spośród wszystkich trzech rozegranych przeze mnie w Szwecji. Bardzo szybko zaaklimatyzowałam się w Göteborgu, miałam pewne miejsce w drużynie, mój styl gry pasował do taktyki obranej przez zespół i sporo pokaźnych zwycięstw sprawiło, że ten sezon był jednym z najprzyjemniejszych w mojej sportowej przygodzie. Bardzo żałujemy, że epidemia zatrzymała rozgrywki, bo po rundzie zasadniczej byłyśmy wskazywane jako faworyt w kontekście awansu do SSL.

A czy coś byś zmieniła w swojej grze? Nad czym chciałabyś pracować?
Oczywiście, że tak, zawsze jest coś do poprawy. Moim głównym celem wskazanym przez trenerów była praca nad grą bez piłki i nad lepszymi odbiorami na bandach. Teraz jednak skupiam się na okresie przygotowawczym, czyli trenowaniu wytrzymałości, szybkości i trochę siły. Na cele związane z grą przyjdzie czas wraz z poznaniem taktyki, z jaką będę grać w następnym sezonie.

Jaka jest dla Ciebie największa różnica pomiędzy ligą, w której grasz a ligą polską?
Zdecydowanie jest to ilość czasu, jaką dostajesz na podjęcie każdej pojedynczej decyzji na boisku oraz zdyscyplinowanie taktyczne. W Polsce grało się na "flow": raz tak, raz zupełnie inaczej, bez większego ładu, wszystko na spontanie. W Allsvenskan (przyp. red. drugi poziom rozgrywkowy) czy SSL (przyp. red. pierwszy poziom rozgrywkowy) każda drużyna ma swoją taktykę, schematy rozegrania piłki, czy wyjścia spod pressingu. Niektóre zagrania są w Polsce niechciane, a w Szwecji wręcz priorytetowe, np. klasyczne podanie ”na środek”.

Jaki mecz minionego sezonu uważasz za najlepszy w swoim wykonaniu i dlaczego?
Mecz z Kalmarsund na wyjeździe. Miał on dość szczególe znaczenie, bo sezon wcześniej byłam zaproszona przez ten klub na testy i zaproponowano mi kontrakt. Mimo tego, że postanowiłam wówczas zostać w Linköping to powrót na tamtą halę był dość sentymentalny i obarczony dreszczykiem emocji. Strzeliłam w tym meczu bramkę, zaliczyłam asystę i wygrałyśmy w pięknym stylu.

A jak zakończył się sezon w Allsvenskan w związku z koronawirusem? Został całkowicie anulowany czy macie jeszcze szansę zagrać kwalifikacje o SSL?
Sezon w Szwecji na wszystkich poziomach rozgrywkowych został zakończony. Allsvenskan rozegrało prawie cały sezon zasadniczy i na podstawie punktów zdobytych w rozegranych meczach wyłonione zostały drużyny, które awansują do najlepszej ligi. Oznacza to, że kilka porażek, jakie odniosłyśmy w pierwszej fazie sezonu, przekreśliły nasze szanse na awans. Nieważne okazało się to, że zajmując drugie miejsce w rundzie zasadniczej zajęłyśmy drugą, czyli premiowaną miejscem w play-off lokatę. Nieważne okazało się to, że w meczach domowych traciłyśmy średnio mniej niż 1,5 bramki na mecz oraz że nie doznałyśmy porażki we własnej hali. Nieważne jest wreszcie to, że byłyśmy drużyną, której w całej Szwecji (na poważnych poziomach rozgrywkowych) najtrudniej jest strzelić bramkę - 46 straconych goli w 21 meczach. Po sezonie pozostał niedosyt i rozczarowanie, które podsycane jest dodatkowo głosami mediów, ekspertów czy trenerów innych drużyn, że to my najbardziej zasługiwałyśmy na awans.

Na koniec mamy jeszcze dwa pytania. Pierwsze: jak generalnie odnajdujesz się za granicą?
Dobrze! Początkowo mój plan odnośnie życia za granicą to był wyjazd na jeden sezon, na przygodę. Szwecja jest jednak uzależniająca…

I drugie: czy zachęcasz w takim razie do wyjechania i gry za granicą?
Bardzo trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie na takie pytanie, bo jest to kwestia bardzo indywidualna. Wyprowadzka za granicę wiąże się z wielkimi zmianami i wieloma wyzwaniami. Dla jednego zawodnika może być to męczarnia, a dla drugiego najlepsza decyzja w życiu. Ja wyjechałam, bo nadarzyła się okazja. Nigdy nie planowałam robienia kariery za granicą, a raczej skupiałam się na budowaniu życia w Polsce. Gdy pojawiła się dobra propozycja, to spakowałam plecak, dwie walizki i z myślą ”w każdym momencie możesz wrócić” rozpoczęłam przygodę, która trwa do dziś. W moim przypadku życie w Szwecji to nie tylko unihokej, ale również droga do budowania kariery zawodowej. Gra w unihokeja okazała się świetną przepustką do pozycji, którą bardzo trudno byłoby mi osiągnąć samodzielnie w Polsce.

Podczas podejmowania decyzji o ewentualnym wyjeździe warto jedynie pamiętać, że to nie wstyd wrócić po miesiącu czy jednym sezonie!